Uzdrowisko Latoszyn Zdrój, to miejsce szczególne na mapie powiatu, województwa i regionu. O trudnej drodze do reaktywacji, planach na przyszłość oraz kulisach otrzymania prestiżowej nagrody Eko Hestia SPA rozmawiamy ze Stanisławem Rokoszem – Wójtem Gminy Dębica, pomysłodawcą oraz nieustępliwym realizatorem odbudowy uzdrowiska Latoszyn Zdrój.
Nagroda Eko Hestia SPA, to duże wyróżnienie. W pokonanym polu Uzdrowisko Latoszyn pozostawiło za sobą uznane marki uzdrowiskowe z terenu całego kraju. Co czuje się w takim momencie, po kilkudziesięciu latach starań i dążeń do reaktywacji uzdrowiska?
Po ludzku się cieszę, bo to duża satysfakcja. Satysfakcja głównie z powodu, że nie zawiodłem tych, którzy mi w ciemno zaufali, a przecież nikt nie zagwarantował osiągnięcia celu. Z drugiej strony czuję, że wypełniłem obowiązek. Obowiązek, bo skoro już nasi przodkowie potrafili w tym miejscu wykorzystywać właściwości wód, które stworzyła tutaj natura, to wykorzystanie ich przez nas należy traktować w kategorii powinności. Gdy zaczynaliśmy starania, mieliśmy tylko trochę dokumentów z historii, że funkcjonowało w Latoszynie uzdrowisko. Nie znając procedur, nie mając żadnej gwarancji sukcesu, nie mając pojęcia o czekających nas barierach podjęliśmy decyzję, że należy ten temat drążyć i realizować.
Czy gdyby znał Pan te procedury, gdyby zdawał sobie sprawę jak długa i wyboista będzie to droga, to mimo wszystko podjąłby się Pan reaktywacji?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony tak, bo jak już mówiłem gdzieś głęboko we mnie istniało poczucie tej powinności. Z drugiej strony gdybym wiedział do końca ile barier i to tych najgorszych, bo ludzkich zostanie nam postawionych, ile utrudnień, to mogłoby każdego przerazić. Krytycznym momentem było, gdy uzyskaliśmy status terenu ochrony obszarem uzdrowiskowym, wydając na to ok. 450 tysięcy złotych na badania, analizy, potrzebne dokumenty. Przyszedł czas na inwestycję, a tutaj niespodziewanie pojawiają się kłopoty natury formalnej. Początkowo byliśmy wpisani jako obszar do strategii województwa. Duże ukłony w tym momencie dla Marszałka Zająca, bo to jego staraniami ten zapis został wprowadzony. Jednak gdy przyszło do etapu inwestycji, gdy pojawiły się możliwości pozyskania środków, to ten zapis zniknął pozbawiając nas możliwości realizacji planów. Do dziś nie znam przyczyn, ale znam odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. W tamtym momencie nie chodziło mi, że przegrałem, bo ryzyko istnieje zawsze, ale czułem, że zawiodłem tych, którzy przy mnie stali i wierzyli, a byliby wytykani palcami. Dlatego bez zapisu w strategii województwa przy akceptacji ówczesnej Rady Gminy Dębica, podjęliśmy się sami budowy pierwszego etapu, co kosztowało nas około 3,5 miliona złotych.
Wracając do nagrody – co zdecydowało, że właśnie Latoszyn – „najmłodsze” uzdrowisko zostało nagrodzone w konkursie Eko Hestia?
Przyglądam się dotychczasowym zwycięzcom konkursu, np. Uniejów, gdzie w zasadzie od początku wielkim nakładem sił powstało uzdrowisko. Uczestniczę w Stowarzyszeniu Gmin Uzdrowiskowych, gdzie byłem zapraszany za co jestem wdzięczny dr. Janowi Golbie – Prezesowi tegoż stowarzyszenia. I mam taką refleksję, że pracując nie myślało się o nagrodach tylko aby dotrwać do celu. Nasze dokonania, były wcześniej dostrzegane przez Zarząd Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych. Mieliśmy szansę prezentować postęp w pracach i plany działania. Wszystko to przy dużej przychylności pozostałych gmin uzdrowiskowych. To nie jest tak, że nagle powstało uzdrowisko, o którym nigdy nikt nie słyszał. Na temat Latoszyna za naszą przyczyną w branży uzdrowiskowej mówiło się od dłuższego czasu. W dalszej części naszej pracy dostaliśmy pozytywnego „kopa” z Urzędu Marszałkowskiego w postaci możliwości ubiegania się o środki na budowę basenu i dalszej infrastruktury. To znacznie nas przybliżyło do celu. Były też „kopy” negatywne, no, ale pamiętać chcemy tylko te pozytywne.
Nagroda prócz oczywistego prestiżu i promocji ma także wymiar czysto materialny w postaci 100 tysięcy złotych nagrody. To nie są małe pieniądze. Czy podjął Pan już decyzję na jakie cele przeznaczone zostaną te pieniądze?
Konkurs ten różni się od innych plebiscytów tym, że udział w nim nie wymaga opłacenia wpisowego do konkursu. Dodatkowo pozwala otrzymać pokaźną nagrodę. My stanęliśmy do tego konkursu ze względu na jego prestiż, do pozytywnej konkurencji z innymi uzdrowiskami. Nawet dla sprawdzenia, w jakim miejscu jesteśmy i mając na uwadze jak długa droga jeszcze przed nami. Komisja konkursowa składała się z teoretyków – profesorów, doktorów, ale także praktyków – przedstawicieli samorządów gmin uzdrowiskowych. Tym szczególniejsza jest to dla nas nagroda, bo przyznana przez wybitnych znawców tematu oraz przedstawicieli firmy Hestia. Oni obiektywnie wskazali, że obrana przez nas droga jest słuszna. Nagroda pieniężna zostanie zainwestowana w samym obszarze uzdrowiskowym. Opracowujemy audyt pozwalający ocenić, na ile korzystna będzie budowa instalacji fotowoltaicznej dla obsługi obiektów uzdrowiskowych. Takie rozwiązanie pozwoli wpływać pozytywnie na stan środowiska oraz obniżyć koszty funkcjonowania.
Czy w głowie Stanisława Rokosza projekt Latoszyn Zdrój został już zakończony? Czy dalej myśli Pan o nowych możliwościach rozwojowych tego terenu?
Chcę powiedzieć, że każdy indywidualnie ma swoje marzenia i pragnie aby coś się w życiu spełniło. W życiu prywatnym np. doczekać wnuków, prawnuków, cieszyć się nimi. W zawodowym życiu także są marzenia. Chciałbym aby udało się zrealizować dalsze etapy: budowę hotelu, obiektu sanatoryjnego, ale również stworzenie warunków do wykorzystania wód geotermalnych. To drugie bogactwo naturalne, które mamy na naszym terenie. Oby te wody były mineralne i o odpowiedniej temperaturze, bo to pozwoli ściągnąć inwestorów gotowych do budowy odpowiedniej infrastruktury. Z budżetu gminy byłoby to bardzo trudne. Marzy mi się także budowa domków archeologicznych pomiędzy Grabówką a Magą. Coś w stylu skansenu historycznego nawiązującego do budowli z dawnych lat, ale przystosowanych do obsługi ruchu turystycznego i wypoczynku.