Rozmowa z Arturem Ligęską, właścicielem firmy Twój Fitness i klubów „Soho”
– Moda na życie „fit” stała się dla Pana biznesem. Czy jest już aż takie zapotrzebowanie, by powstawały duże centra sportowe?
– Polskie społeczeństwo wzbogaca się, a to oznacza, że nie przeznaczamy pieniędzy już tylko na realizację najpilniejszych potrzeb, typu mieszkanie i jedzenie. Coraz większe grono osób ma świadomość, iż lepsze życie to zdrowe życie. Dzięki aktywności fizycznej, nie tylko tej w klubach fitness, stajemy się lepszymi ojcami czy matkami, mężami czy żonami. Jesteśmy efektywniejsi w pracy. Polska zaliczana jest do grona państw europejskich o bardzo szybkim wskaźniku rozwoju branży fitness. Sam widzę, prowadząc wykłady na kongresach czy ogólnopolskich forach fitness, ilu uczestników było pięć lat temu, a ilu jest obecnie. Przed nami jeszcze bardzo dużo do zrobienia, ale do odważnych świat należy. Ja nie umiem piec chleba, więc nie byłbym dobrym piekarzem. Na prowadzeniu klubu znam się jednak bardzo dobrze, brałem udział w ponad 30 projektach klubów w Polsce i na Łotwie, ukończyłem studia z zarządzania klubem fitness w USA.
– Podstawowa zasada marketingu „być pierwszym ” sprawdza się w Dębicy ? Trzeba przyznać, że jak na miasto powiatowe to konkurencja w Dębicy jest dość spora.
– Jest sporo klubów fitness i siłowni w Dębicy. To prawda. My jednak rozpoczynając pracę nad klubem mieliśmy założenie, aby dotrzeć głównie do tych, którzy nie mają jeszcze swojego miejsca w mieście. Mam świadomość, jak wiele dla edukacji fitness zrobiły wcześniej funkcjonujące kluby i należą im się za to duże brawa. Matematycznie oceniając Dębica jest miastem, w którym z powodzeniem mogą prosperować trzy duże kluby fitness. Muszą one jednak mieć charakter, perfekcyjnie przygotowaną ofertę oraz silny zespół. To ostatnie narzędzie jest siłą Soho Body Spirit, zarówno w Dębicy jak i w Brwinowie. W tym biznesie nie można pozwolić sobie na bycie byle jakim. Fitness jest emocją, a klubowiczów należy ciągle pozytywnie zaskakiwać.
– Drugi człon tej zasady to „być lepszym”. Stawia Pan na wysoką jakość usług. Czy przeciętna rodzina Kowalskich odłoży na karnet ?
– Absolutnie tak. Oferta klubu jest bardzo elastyczna i jesteśmy w stanie „uszyć” członkostwo na miarę, również dla rodzin, które do nas przychodzą, a jest ich sporo. Wiele akcji prowadzimy bezpłatnie, jak choćby zajęcia z wychowania fizycznego dla szkół.
– Napędem na zdrowe życie jest coraz większa świadomość zagrożeń cywilizacyjnych, szczególnie chorób, w tym otyłości. Czy po sześciu miesiącach działalności macie klientów, którzy osiągnęli sukces w poprawie swojej sylwetki ?
– Na naszym profilu portalu społecznościowego są takie infrmacje. Nasi trenerzy regularnie informują o sukcesach osób, z którymi ćwiczą. To jest podstawą sukcesu. Bez efektu nie ma motywacji, a bez motywacji nie ma klientów w tym biznesie.
– Pana firma prowadzi dwa duże kluby fitness, zajmuje się Pan także doradztwem innym przedsiębiorcom tej branży. Czy podczas studiów w USA wiedział Pan, że będzie się tym zajmował w Polsce?
– Pobyt w USA nauczył mnie szacunku do pracy i do pieniędzy. Bardzo ciężko mi było tam na początku. Harówka po 16 godzin dziennie, nauka języka angielskiego w jednym w college’ów. Dzięki temu miałem jednak możliwość poznawać świat, inną kulturę, obyczaje, mentalność. Wyzbyłem się kompleksów, uwierzyłem w możliwości i z uśmiechem na twarzy wróciłem do Polski, by tutaj realizować swój „amerykański sen”. To pobyt w USA, jak również praca z Justyną Steczkowską i w klubie fitness w siedzibie TVN-u pozwoliły mi odkryć swój talent i zaprowadzić tam, gdzie jestem teraz.
– Jest Pan młodym człowiekiem. Nie bał się Pan ryzyka w tej branży? Daleko nam, jako społeczeństwu do krajów zachodnich, czy choćby USA w podejściu do kultury fitness.
– Wyznaję zasadę, iż należy ryzykować. Nie mam jeszcze swojej rodziny, tzn. żony i dzieci, a to sprawia, że łatwiej jest podejmować bardzo ryzykowne decyzji. Podczas studiów Business of Fitness w USA ciągle powtarzano mi, że aby realizować marzenia należy wyjść ze strefy komfortu i bezpieczeństwa. W odniesieniu do klubu w Dębicy, bardzo pomógł i pomaga mi Lucjan Weselak, właściciel budynku Starej Mleczarni, gdzie mieści się Soho Body Spirit. Dzięki wsparciu Lucjana było mi po prostu łatwiej. I za to jestem i będę jemu zawsze wdzięczny.
– Dlaczego Dębica znalazła się w kręgu Pana zainteresowania ? Nie miał Pan obaw co do miejsca lokacji dużego klubu ? Czy może wpływ na to miały tradycje sportowe miasta?
– Dębicę wybrałem z dwóch powodów. Kiedyś chodziłem tutaj do liceum i jeżdżąc codziennie z Ropczyc autobusem przejeżdżałem obok mleczarni, która wtedy już praktycznie nie funkcjonowała. W głowie siedział mi pomysł, że kiedyś chciałbym w niej coś ciekawego zrobić. No i znajomość z Lucjanem Weselakiem bardzo umocniła we mnie przekonanie, iż warto w Dębicy zrealizować projekt najlepszego klubu fitness w Polsce .
– Nie da się pracować z ludźmi w zawodzie, którego się nie lubi. Ma Pan ulubioną dyscyplinę sportu ?
– Jako chłopiec tańczyłem w zespole ludowym, później grałem w badmintona, a od studiów regularnie ćwiczę w klubie fitness. Moim faworytem jest trening funkcjonalny. Absolutnie zgadzam się z tezą, iż nie da się profesjonalnie prowadzić klubu fitness bez swoich doświadczeń ze sportem.
– Fitness to filozofia. Także na pierwsze półrocze postanowiliście zadbać o zdrowie człowieka, który walczy z ciężką chorobą. Dzięki wsparciu wielu osób udało się zebrać już pieniądze na drogie leki dla Bartka Hebdy, jednak czeka go rehabilitacja. Będziecie włączać się w tego typu działania?
– Jak najbardziej. Chcemy, aby Bartek w miarę możliwości zaczął uprawiać sport i w Soho jest dla niego miejsce. Wcześniej braliśmy udział w dębickiej akcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Na pewno takich wydarzeń będzie w przyszłości całe mnóstwo.
– W zdrowym ciele – zdrowy duch, będzie więc coś co w duszy gra. Czy muzyka Gracjana Kaladyka obecna jest na co dzień w Soho ?
– Gracjan Kalandyk jest młodym muzykiem, finalistą piątej edycji Voice of Poland. Bardzo chciałem, aby uświetnił swoim występem naszą małą uroczystość z okazji powitania wiosny i zbiórki datków dla Bartka Hebdy. Gracjan niesamowicie ciepło zareagował na zaproszenie i obiecał do Dębicy wrócić. Czekamy z niecierpliwością na jego płytę. Nie jest to muzyka do klubu fitness, ale myślę, że znajdzie wielu odbiorców wśród klubowiczów Soho.
– Klub był współorganizatorem turnieju piłki kobiet. Ostatnio przeprowadziliście szkolenie ze Street Workout-u ? Czy będą kolejne akcje poza klubem ?
– Zbliża się sezon wiosenno – letni i w związku z tym pracujemy nad kilkoma atrakcjami dla Soho klubowiczów. O szczegółach poinformujemy nieco później.
– Co wyróżnia Wasz klub na tle innych, podobnych ?
– Naszą siłą są ludzie pracujący w klubach. Bardzo rzadko osoby będące członkami zespołów rezygnują z pracy u nas. Inne jest też to, iż w naszej działalności jest głęboka misja. Mnie sport kilka razy uratował zdrowie i wierzę, że to co robię pomaga innym. Nasi klubowicze często mówią, iż w Soho czują się jak w domu. To nasz sukces. Wyróżnia nas także prostota wystroju wnętrz, przemyślana koncepcja i silne fundamenty firmy, zdjęcia autorstwa Justyny Steczkowskiej, muzyka grana live w każdy poniedziałek, płyta z muzyką Soho Lounge, a za chwilę wydamy książkę „Zmień swoje życie”, która będzie w dystrybucji ogólnopolskiej, np. w EMPIK-u.
– Dlaczego warto być fit ?
– Misja spółki Twój Fitness, która jest właścicielem konceptu Soho Body Spirit to: zdrowe polskie społeczeństwo, pełne energii i uśmiechu, motywowanie ludzi do aktywności fizycznej, edukacja w zakresie zdrowego trybu życia, budowa profesjonalnych klubów fitness na terenie całego kraju i dbałość o czyste środowisko naturalne. Bycie fit to po prostu bycie zdrowym, szczęśliwym i spełnionym. Proszę mi wierzyć, sport bardzo w tym pomaga.