Od 140 – 230 kilometrów dziennie pokonywali uczestnicy XI Rowerowej Pielgrzymki, która 4 lipca wyruszyła na trasę z Rzeszowa do Wilna. W gronie 52 uczestników pielgrzymki było dwóch dębiczan: Robert Gierałt i Robert Skiba. Po raz pierwszy trasa wiodła przez teren Białorusi. Podczas dziewięciu dni pielgrzymi pokonali na rowerach prawie 1600 kilometrów i odwiedzili mogiły pomordowanych w Katyniu.
Trasa prowadząca z Rzeszowa przez Zamość, Kodeń, Mińsk, Katyń, Witebsk do Wilna trudna była nie ze względu na samą drogę, ale panujący przez te dni ogromny upał.
– Wstawaliśmy o 4.00 lub 5.00 rano, żeby wyruszyć na trasę jeszcze przy niskiej względnie temperaturze – wspomina Robert Gierałt, dębiczanin, uczestnik wyprawy. – Codziennie pokonywaliśmy od 140 do 230 kilometrów. Postoje mieliśmy ściśle określone, bo musieliśmy danego dnia dojechać do miejsca gdzie nocowaliśmy.
W pierwszym dniu pielgrzymki uczestnicy pokonali odcinek 167 km z Rzeszowa do Zamościa, drugiego dnia do pokonania był odcinek z Zamościa do Kodnia o długości 157 km. Rowerzystom udało się go pokonać w ciągu 16 godzin. Trzeciego dnia pielgrzymki rowerzyści przekroczyli granicę i wjechali na teren Białorusi.
– Mieliśmy pobudkę 5.30. Msza Św., śniadanko i o 7.00 wyjechaliśmy w kierunku granicy do Terespola – relacjonują trzeci dzień podróży uczestnicy wyprawy. – To tylko 20 km. Odprawa celna trwała trzy godziny. Skończyła się bezproblemowo, ale niestety w dalszą drogę wyruszyliśmy ok. 12.00. Kto śledził pogodę wie, że upały były powyżej 30 stopni, a od asfaltu ponad 40. Pierwsze wrażenia z Białorusi mieliśmy pozytywne. Drogi szerokie, przez miasta kilkupasmowe, dobry asfalt. Pierwsze miasto jakie widzieliśmy to Brześć. Bardzo ładnie wygląda, bloki są ładniejsze niż u nas. Na wsi zabudowania o wiele uboższe. Ciekawe są drogi, kilkadziesiąt kilometrów prosta, żadnych zakrętów, żadnych budynków obok dróg, żadnych sklepów. Dojechaliśmy bez większych problemów do Iwacewicz. Nocowaliśmy w hotelu w centrum miasta. Hotel z zewnątrz wygląda ładnie, korytarze ładne, pokoje przyzwoite, tylko ciepłej wody brak. Można się było wykąpać w zimnej lub iść na miejski basen, gdzie udostępniano nam prysznice.
Czwartego dnia zaplanowany został najdłuższy odcinek do przejechania: Iwacewice – Mińsk – 230 km. To bardzo wyczerpujący odcinek pielgrzymki. Do trudnych warunków pogodowych – panował ogromny upał – doszły kwestie organizacyjne, bo dwie grupy przejechały, a kolejne dwie kolejne milicja zawróciła i musiały nadłożyć trochę drogi. Kolejny dzień uczestnicy pielgrzymki spędzili na zwiedzaniu Mińska.
Po kolejnych kilku dniach uczestnicy dotarli do granicy z Rosją i udali się do Katynia. – Przez cały okres naszego pobytu opiekował się nami konsul RP ze Smoleńska, który przyjechał z nami całą drogę od granicy do Katynia, a w kolejnym dniu z Katynia do granicy – opowiada Robert Gierałt. – Rosjanie zabronili nam wjeżdżać do Smoleńska całą grupą. Mogliśmy wjechać maksymalnie w grupach trzyosobowych.
Na cmentarz w Katyniu dębiczanie przywieźli otrzymaną w Urzędzie Miejskim w Dębicy flagę z herbem Dębicy. Oddając hołd pomordowanym w Katyniu Polakom na cmentarzu złożyli kwiaty i zapalili znicze. Wśród setek tablic dębiczanie odszukali kilka nazwisk z okolic Dębicy. Kolejnym etapem podróży był Smoleńsk, do którego pielgrzymi zorganizowali sobie transport busem. Na przybyłych miejsce to zrobiło wrażenie niezagospodarowanego. Jedynie kamień upamiętnia tam katastrofę samolotu. Zaraz po pojawieniu się polskiej grupy zjawiło się kilku milicjantów, którzy pilnowali grupy.
Ostatnim etapem XI Rowerowej Pielgrzymki było Wilno, do którego rowerzyści dotarli 14 lipca. Udali się na mszę św., do kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej. Podziękowali jej za szczęśliwą podróż i poprosili o taki powrót. Z Wilna autokarem wrócili do Polski.