Rozmowa z Pawłem Miłoszem, prezesem Międzyszkolnego Klubu Sportowego działającego przy Zespole Szkół Zawodowych Nr 1 w Dębicy
W przyszłym roku minie 20 rocznica Pana pracy w roli prezesa MKS-u. To powód by już dziś powspominać drogę, którą pan przez te lata Pan przebył. Zacznijmy od tego, co uważa Pan za największy sukces tego czasu i czy drogę do niego wskazywała Panu sportowa pasja.
Międzyszkolny Klub Sportowy traktujemy bardziej jako przedsięwzięcie wychowawcze niż kuźnię sportowych talentów więc by tu trafić, nie potrzebowałem jakiejś wielkiej sportowej pasji, ale bardziej liczyła się chęć pracy z młodzieżą. Szczególnie tu, bo sam kiedyś kończyłem tę szkołę. I wtedy , gdy moi koledzy grali w MKS-ie ja się do klubu nie załapałam. Ostra selekcja wykluczyła mnie jako bramkarza. Ale w 1990 roku, kiedy skończyłem studia na Politechnice Rzeszowskiej, rozpocząłem pracę w Zespole Szkół Zawodowych Nr 1 jako nauczyciel teoretycznych przedmiotów zawodowych i praktycznie od tego czasu związałem się z MKS-em. Najpierw tylko pomagałam kolegom wuefistom. Kiedy w 1994 roku kluby sportowe musiały uzyskać osobowość prawną i przekształcały się w stowarzyszenia, które musiały zdobywać pieniądze na swoja działalność, nasz klub też został takim stowarzyszeniem, a na jego czele stanął Janusz Ożóg, ja zostałem sekretarzem. Dwa lata później wybrano mnie prezesem klubu i tak to trwa do dziś.
Ja jednak wrócę do pytania o największy sukces tego ostatniego dwudziestolecia.
Największym jest to, że nadal istniejemy, bo to nie było łatwe dwudziestolecie. Międzyszkolne kluby sportowe po 1994 roku były traktowane często jako zupełnie zbędne dla szkół twory. Żeby się utrzymać trzeba było szukać pieniędzy, sponsorów. A myśmy dotrwali do swojego sześćdziesięciolecia, które obchodziliśmy w grudniu 2013 roku i jesteśmy do dziś.
Sukcesem jest to, że w naszym klubie trenują uczniowie Zespołu Szkół Zawodowych Nr 1 z klas działających pod patronatem firmy Ventor, naszego strategicznego sponsora i po skończonej nauce znajdują pracę w tej firmie. To prawdziwy sukces.
Jak klub zachęca młodzież do uprawiania sportu?
Największą rolę pełnią nauczyciele wychowania fizycznego, a zaraz potem rodzice. W naszym małym, dębickim środowisku nie ma z tym problemu, bo istnieją 4 zorganizowane kluby sportowe. U nas zarejestrowanych jest ponad stu zawodników. Igloopol i Wisłoka mają dużo więcej. Chętnych do tego żeby trenować na szczęście nie brakuje. Czasem bywa tak, że kolega przyprowadzi kolegę. Niestety bywa też tak, że bogatsze kluby zabierają nam najlepszych zawodników. Ale taki już jest sport.
Jaka jest Pana rola w klubie?
O klubie nie decyduję jednoosobowo. Jestem prezesem, który stoi na czele pięcioosobowego zarządu. Mamy też trzyosobową komisje rewizyjną i każdy z nas ma swoje obowiązki. Główną moją rolą, jest rolą menedżera, który zdobywa pieniądze na działalność i oczywiście nadzoruje działalność MKS-u.
Czy trudno jest znaleźć sponsorów?
Łatwo nie jest, ale nam się udaje. Od stycznia 2009 roku wspiera nas Janusz Urbanik, właściciel firmy Ventor. Dzięki niemu nie musimy się borykać z problemami finansowymi. To nasz strategiczny sponsor i właściwie głównie dzięki niemu istniejemy. Wspiera nas też Urząd Miejski. Na działalność sportową samorząd przeznacza pieniądze z komisji przeciwdziałania uzależnieniom.
Więcej w papierowym wydaniu magazynu „Wiadomości Dębickie”.