Strona głowna » Gmina Dębica » Moja praca to gra zespołowa

Moja praca to gra zespołowa

Mają koło trzydziestki, a już osiągnęli sukces. Pełnią ważne stanowiska: są menedżerami, samorządowcami, kreatorami życia społecznego i kulturalnego. Łączy ich zapał do pracy, ogromna ambicja i chęć zmieniania na lepsze środowiska w którym żyją. Powiat dębicki ma wielu Młodych Wilków, których sylwetki będziemy prezentować na łamach Wiadomości Dębickich. Dzisiaj Marek Mikrut, zastępca wójta gminy Dębica.

Jest skromnym człowiekiem, który twierdzi, że wszystko co w życiu osiągnął to efekt pracy zespołowej. Podkreśla też, że najważniejszym sukcesem jest to, że trafił do dobrego zespołu. W Urzędzie Gminy przeszedł przez wszystkie szczeble kariery zawodowej. Lubiany, systematyczny, fachowy – tak mówią o nim współpracownicy.

Jest absolwentem AGH, dziesięć lat temu skończył wydział geologii, geofizyki i ochrony środowiska o specjalności geoinformatyka. Po obronie pracy dostał się na staż absolwencki w dębickim Urzędzie Gminy. Po półrocznym stażu został referentem, później kolejno podinspektorem i inspektorem. – Tak powoli poznawałem całą strukturę urzędu – opowiada Marek Mikrut.

Na początku pracował w dziale gospodarki przestrzennej i budownictwa. Kiedy pięć lat temu powstał w urzędzie referat ochrony środowiska i rolnictwa, wójt zaproponował mu objęcie stanowiska kierownika. Miał wtedy 30 lat. – Odnalazłem się w tej roli dość szybko, bo była to gra zespołowa i każdy miał tam swoje jasno określone zadania – wspomina dzisiejszy wice wójt. – Moja rola nie była zbyt duża, po prostu każdy robił to co umie najlepiej, w czym dobrze się czuje i dlatego wszystko działało tak jak trzeba. Tak jest i dziś, kiedy jestem zastępca wójta – zmienił się tylko zespół, teraz jest większy. Ale tak samo trzeba w nim szukać mocnych stron każdego pracownika.

Mocne strony swoich pracowników poznaje dużo z nimi rozmawiając i słuchając wszystkiego co mają do zaproponowania. Docenia entuzjazm i energię młodszych i chętnie korzysta z doświadczenia starszych od siebie.

Zastępcą wójta został w marcu bieżącego roku. Ma za sobą już kilka miesięcy piastowania tego stanowiska i wciąż wymaga od siebie coraz więcej. – Wymagam wiele od swoich współpracowników, ale przede wszystkim wymagam od siebie tego, by wszystko to co się robi, było robione jak najlepiej się potrafi.

Nie jest jednak drobiazgowy i wymaganie jak najlepszej pracy nie polega na tym, by wytykać tylko czyjeś błędy. Dlatego w swoim środowisku jest lubiany. I szanowany. Choćby za to, że potrafi zmotywować do pracy nawet zwykłą rozmową. – Wcale nie muszą to być pieniądze. Bo to nie ja decyduję o wysokości zarobków, ale zwykłe słowo dziękuję może bardzo dużo zdziałać – przekonuje Marek Mikrut.

Zapytany o pasję najchętniej znów opowiada o pracy, bo jak przyznaje praca w samorządzie bardzo go cieszy. – To wszystko co robimy jest takie namacalne – podkreśla. – Widać każdą inwestycję, zmieniające się tereny, gospodarczy rozwój, każdego zadowolonego petenta, któremu możemy pomóc.

Prywatnie wice wójt gminy Dębica to człowiek bardzo rodzinny. Każdą wolą chwilę poza pracą poświęca swojej żonie i dwójce dzieci. Razem poróżują, najchętniej po kraju, doceniając walory naszego polskiego krajobrazu. – Mamy wspaniałe miejsca historyczne, piękne góry, rozwiniętą turystykę – wylicza Marek Mikrut. – Kiedy tylko się udaje robimy sobie jakiś rodzinny wypadzik.

I choć swoją żonę poznał w pracy, stara się służbowych problemów nie przynosić do domu. Czy się udaje? Na ogół tak. Choć czasem problemy, które przynoszą ludzie odwiedzający gabinet wice wójta są tak ogromne, że potrafią przygnieść go nawet w domowym azylu. Wtedy może liczyć na wsparcie i zrozumienie żony.

Katarzyna Sobieniewska – Pyłka