Nic nowego w sprawie odbudowy uzdrowiska w Latoszynie nie przyniosła wizyta Władysława Ortyla, marszałka województwa podkarpackiego podczas sesji Rady Powiatu 20 marca. Z jednej strony marszałek obiecuje wesprzeć budowę zakładu przyrodo – leczniczego, z drugiej mówi, że nie będzie to ani z unijnych pieniędzy zakontraktowanych w Regionalnym Programie Operacyjnym ani z budżetu województwa. Marszałek podkreślał, że Unia Europejska wyraźnie nie chce dać pieniędzy na nowe uzdrowiska. Wygląda na to, że zabrakło dobrej woli, bowiem jak zaprezentował Stanisław Rokosz, wójt gminy Dębica w ościennych województwach, Małopolsce i w Świętokrzyskim marszałkom udało się przeforsować dotacje na taki cel.
Gmina Dębica, która od wielu lat zabiega o tę inwestycję liczyła na dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego. Szczególnie, że odbudowa uzdrowiska była zapisana w strategii województwa na najbliższe lata. Według marszałka Ortyla na takie rozwiązania nie ma jednak zgody Komisji Europejskiej. Można wspierać wyłącznie działające już w regionie uzdrowiska.
W podobnym tonie wypowiadał się 11 marca Adam Hamryszczak z Urzędu Marszałkowskiego, który uczestniczył w konferencji „Budowa Uzdrowiska Latoszyn Zdrój – warianty inwestycyjne” zorganizowanej przez Komitet Poparcia Reaktywacji Uzdrowiska Latoszyn Zdrój. Zapewnia, że jeżeli pojawi się inne źródło finansowania – samorząd Podkarpacia będzie wspierał inwestycję. – Z RPO na pewno przy obecnym stanie uzdrowiska tego się zrobić nie da – mówił podczas spotkania.
– Oszacowano, że budowa Zakładu Przyrodoleczniczego w Latoszynie, wraz z oddziałem geriatrycznym a także miejscami noclegowymi i usługami typu Spa kosztowałoby około 50 mln zł –mówi Paweł Wolicki, doradca wójta do spraw inwestycji gospodarczych. – Samorząd jednak sam nie podejmie się tej inwestycji. Bardzo liczyliśmy na fundusze unijne na ten cel. W samym zakładzie i wokół niego powstałoby około 300 miejsc pracy. Docelowo mogłoby korzystać stale nawet 200 kuracjuszy jednorazowo.
Walkę o budowę Zakładu Przyrodoleczniczego w Latoszynie podjęli naukowcy, samorządowcy i przedstawiciele biznesu. Skupiający te środowiska Komitet Poparcia Reaktywacji Uzdrowiska Latoszyn Zdrój zabiega o wybudowanie Zakładu Przyrodoleczniczego. W Latoszynie od 1863 r. do II wojny światowej działał już zakład kąpielowo – zdrojowy. W czasie okupacji uległ jednak zniszczeniu i do dziś nie udało się go odbudować.
Jan Golba, prezes Zarządu Stowarzyszenia Gmin uzdrowiskowych RP podkreśla, że wody lecznicze w Latoszynie mają unikatowe właściwości w skali Polski i Europy. – Można nimi leczyć wiele chorób m.in. łuszczycę, choroby reumatyczne, schorzenia stawów układu oddechowego, a także choroby układu krążenia – mówi Golba. – Plusem jest bliska odległość od autostrady. Latoszyn ma już status ochrony uzdrowiskowej. To gotowe uzdrowisko, tylko wybudować zaplecze.
Jak mówi Golba polskie uzdrowiska mogą śmiało konkurować z niemieckimi i austriackimi, a w tych krajach turystyka uzdrowiskowa jest bardzo popularna. W samym sektorze sanatoryjno – leczniczym pracuje 10 tysięcy osób, w otoczeniu zatrudnionych jest 60 tysięcy osób.
– To uzdrowisko ma przed sobą przyszłość i będzie się rozwijało jak powstanie w przeciwieństwie do innych – mówi Jan Golba. – Bardzo zastanawiające jest, że inne regiony przeforsowały dotacje na utworzenie nowych uzdrowisk, zaś nie udało się to Podkarpaciu. Tam gdzie jest polityka, nie ma racjonalnego myślenia.
Dr Jan Sarna, dyrektor generalny Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Zbigniewa Religi dodał, że jest gorącym zwolennikiem reaktywacji uzdrowiska. Jedynie jego zdaniem należałoby zrezygnować z tworzenia tam oddziału szpitalnego, bo to tylko skomplikowałoby działalność placówki.
Stefan Bieszczad, radny sejmiku województwa podkarpackiego sugerował, że samorządy już powinny założyć spółkę celową. Stwierdził, że gmina Dębica, czy też Konwent Burmistrzów i Wójtów Powiatu Dębickiego powinny podjąć próbę utworzenia partnerstwa publiczno-prywatnego. – Do mnie jako przedsiębiorcy nikt nie składał zapytania – mówił Bieszczad. – Liczą się dla mnie konkrety, wyliczenia, budżet, perspektywy zarobku. Można także szukać innych źródeł finansowania. Będę sprzyjał tej inicjatywie ale zamieszanie kijem jest potrzebne. Na razie tak naprawdę nie wiemy, ani jaki będzie udział gminy ani innych samorządów w tej inwestycji.
Senatorzy Alicja Zając i Zdzisław Pupa oraz posłowie Kazimierz Moskal i Kazimierz Ziobro uważają, że uzdrowisko ma charakter nie tylko lokalny cz regionalny, ale ogólnopolski. – Skoro dokumenty mówią jednoznacznie, że te wody są atrakcyjne i unikatowe to należy czym prędzej podjąć budowę uzdrowiska – mówiła senator Zając. – Jeżeli taką rzecz zmarnujemy będziemy za to odpowiedzialni. Uczestniczyłam już w budowie wielu rzeczy od zera, tylko przy zaangażowaniu ludzi dobrej woli.
Kazimierz Moskal dodał, że w Polsce brakuje uzdrowisk, więc warto byłoby lobbować w ministerstwie zdrowia, by była to inwestycja centralna lub chociaż wsparta znacznie z ministerstwa.
Profesor Andrzej Szromnik z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie wskazał również kilka innych rozwiązań, jak choćby wypuszczenie obligacji, zaciągnięcie kredytu, czy założenie spółki akcyjnej. – Przede wszystkim już teraz powinna rozpocząć się kampania promocyjna – mówi.
Roman Kluza, który mieszka w Latoszynie i w domu korzysta ze źródeł wyraził nadzieję, że w końcu uzdrowisko zostanie odbudowane. – Ta woda faktycznie leczy, mamy ją w swoich domach legalnie – mówi. – Rodzice wspominali, jak funkcjonowało uzdrowisko. Przyjeżdżali do niego ludzie z całej Europy.
Mateusz Smoła, przewodniczący Komitetu Poparcia Reaktywacji Uzdrowiska Latoszyn Zdrój i przewodniczący Rady Powiatu podsumowując temat mówi, że samorządy nie przestaną w dążeniu do odbudowy Latoszyńskich Łazienek. – Wciąż będziemy wnioskować o pomoc marszałka w tej gestii, jak również oczekujemy od parlamentarzystów, że ich deklaracje nabiorą roboczego charakteru, który przyczyni się do rozpoczęcia budowy zakładu zdrojowego – mówi Mateusz Smoła.
Jan Sarna dodał, że po wypowiedziach pracownika Urzędu Marszałkowskiego jest już jasne, że nie ma co liczyć na pieniądze z RPO. Po wizycie Władysława Ortyla trudno oczekiwać, że takie pieniądze znajdą się w również w budżecie Podkarpacia.
FOT. JACEK PAPUGA