Strona głowna » Dębica » Jestem tu, bo kocham historię

Jestem tu, bo kocham historię

Z Jackiem Dymitrowskim, dyrektorem Muzeum Regionalnego w Dębicy, o jego kolekcjonerskich i historycznych pasjach rozmawia Katarzyna Sobieniewska – Pyłka

Czy droga do dębickiego muzeum wiodła bardziej przez Towarzystwo Przyjaciół Dębicy, którego jest Pan prezesem, czy raczej przez kolekcjonerskie pasje, z których jest Pan znany?

Muzeum w Dębicy powstało dzięki inicjatywie Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Dębickiej. Gdyby nie działania Towarzystwa nie byłoby mnie dzisiaj tutaj. Ale jestem tez historykiem. Historia to moja pasja, która w różny sposób na mnie oddziaływała przez całe moje życie.

I miała też wpływ na kolekcjonerską pasję?

Tak. Kolekcjonuję wiele rzeczy. Nie wszystkie jednak są związane z muzealiami. W tej chwili jestem przede wszystkim kolekcjonerem płyt analogowych. Lubię muzykę, choć należę do osób, którym słoń na ucho nadepnął, co jednak nie przeszkadza mi słuchać.

Słucha Pan wszystkiego?

Lubię raczej muzykę nowoczesną, współczesna, elektroniczną. Klasyczną znam dość wybiórczo. I choć ważna jest dla mnie muzyka elektroniczna wolę nośniki inne niż elektroniczne. Płyty CD czy odtwarzacze MP 3 moim zdaniem zabijają muzykę. Dla mnie ona jest zaklęta właśnie w płytach analogowych i ich najczęściej słucham. Płyta analogowa ma niepowtarzalne brzmienie, nawet jak lekko trzeszczy. A może szczególnie wtedy?

O najważniejszej pasji wiemy już wiele, teraz może powróćmy do Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Dębickiej, dzięki któremu może pan dziś zarządzać muzeum regionalnym.

Towarzystwo powstało 50 lat temu. Pierwszym jego postulatem było utworzenie muzeum. Niestety trzeba było na to czekać 43 lata. Dziś mamy muzeum dzięki zdecydowanej postawie ówczesnego burmistrza Edwarda Brzostowskiego, który skończył z poprzednim gadaniem tylko po prostu wziął i zrobił muzeum. Są na tym świecie ludzie słów i ludzie czynów.

Dziś Towarzystwo, które cały czas wspomaga działalność muzealną liczy około 240 członków. Część z nich mieszka na Ukrainie, gdzie mamy swój oddział, o czym mało kto wie. Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Dębickiej jest tam na przykład opiekunem grobu Aleksandra Fredry. Mamy też wielu znakomitych członków honorowych, są to m. In. Krzysztof Penderecki, czy profesor Leszek Starkel, najsłynniejszy polski geograf.

Jak w dzisiejszych skomercjalizowanych czasach zachęcić mieszkańców miasta i okolicy, by odwiedzali muzeum?

Stosujemy różne formy zachęty. Wiele z nich się sprawdza, choćby noce muzeów, które robimy raz skromniej, raz z większą pompą. Wszystko zależy od funduszy. Żeby rozpropagować nasze działania staram się też owocniej współpracować z lokalnymi samorządami, co do tej pory nieco kulało, żeby nie tylko miasto było jedynym samorządem, który finansuje naszą działalność. Nasza oferta jest przeznaczona nie tylko dla mieszkańców Dębicy, czyli dla społeczność lokalnej, spośród której jest gros osób, które nigdy tu nie były. Mamy za to gości z dalekich, czasem bardzo egzotycznych stron. Przeglądając księgi pamiątkowe można się dowiedzieć, że mieliśmy w ciągu ostatnich 12 lat gości z 57 krajów świata. Pamiętam wizytę dwóch panów doktorów, jednego z Kamerunu, drugiego z Nigerii, którzy w drodze na kongres w Łańcucie postanowili odwiedzić nasze muzeum, które znaleźli w Internecie, jako jedną z ciekawszych rzeczy na trasie z lotniska w Balicach do Łańcuta. I nie rozczarowali się.

Bo mamy się czym pochwalić. Jeśli chodzi o militaria jesteśmy w pierwszej piątce w Polsce, a jak dobrze pójdzie, a mam taki plan, to bylibyśmy największym pod tym względem muzeum na południu Polski.

Co jest Pana największym oczkiem w głowie, jeśli chodzi o tutejsze zbiory?

Ponieważ z zamiłowania jestem archeologiem, to bardzo mnie cieszą tego rodzaju zbiory. Ale moją pasją jest też pierwsza wojna światowa i historia tego miasta, czyli Dębicy. Stworzyłem nawet taką wystawę o mieście i najbliższych okolicach, jego mieszkańcach i o tym, jak wszystko się tutaj zmieniało od czasów prehistorycznych aż do końca II wojny światowej.

Więcej w wydaniu papierowym „Wiadomości Dębickich”.