Strona głowna » Gmina Dębica » Nie jestem dyrektorem zza biurka

Nie jestem dyrektorem zza biurka

Mają koło trzydziestki, a już osiągnęli sukces. Pełnią ważne stanowiska: są menedżerami, samorządowcami, kreatorami życia społecznego i kulturalnego. Łączy ich zapał do pracy, ogromna ambicja i chęć zmieniania na lepsze środowiska w którym żyją. Powiat dębicki ma wielu Młodych Wilków, których sylwetki będziemy prezentować na łamach Wiadomości Dębickich. Dziś Marcin Ciszek.

Dyrektorem Gminnego Centrum Kultury i Bibliotek w Pustkowie – Osiedlu został mając niespełna 28 lat. Awansował, w domu kultury pracował już wcześniej jako konferansjer. Potraktował to jako zaszczyt i ogromny kredyt zaufania. Od niemal dwóch lat stara się go spłacać.

– Pewnie, że się trochę bałem, czy podołam tym wszystkim nowym obowiązkom, ale przecież nie mogłem się do tego publicznie przyznać – opowiada Marcin Ciszek. – Podjąłem wyzwanie i myślę, że jakoś się to udaje. Choć nadal się uczę i pewnie zawsze się będę uczył.

Zdaniem młodego dyrektora klucz do sukcesu leży przede wszystkim w tym, że udało mu się nawiązać kontakt z mieszkańcami miejscowości, w której przyszło mu pracować: z sołtysem, radnymi, członkami wielu stowarzyszeń i nie zrzeszonymi nigdzie mieszkańcami okolicy, którzy przecież też mają swoje oczekiwania. To wspólnie z nimi tworzy swoje plany, słucha, czego od niego oczekują inni. Nie rządzi zza biurka, ale stara się uczestniczyć we wszystkim co ważne dla tego środowiska.

Swoją zawodową karierę zaczynał jako stażysta, absolwent studiów licencjackich na wydziale zarządzania i marketingu Politechniki Lubelskiej i zaoczny student magisterski, w Urzędzie Gminy Dębica, m. in. w dziale promocji. – Żyłem wtedy życiem urzędu i całej gminy. Wójt wszystkich młodych pracowników traktował bardzo poważnie. Rozmawiał z nami o problemach, czasem oczekiwał od nas rozwiązań, naszego spojrzenia. I mówił, że kiedyś my będziemy decydować o najważniejszych sprawach tej gminy – mówi Marcin Ciszek.

Po stażu były prace interwencyjne, później publiczne. Krok po kroku wspinanie się po drabinie kariery. Pierwszym ogromnym wyzwaniem była dla niego praca w Centrum Edukacji Ekologicznej w Stobiernej, gdzie został kierownikiem. – Wójt Stanisław Rokosz powiedział mi wtedy: daje ci czystą kartę, od tego jak ją zapiszesz, będzie zależała przyszłość tego miejsca – wspomina Marcin Ciszek. – To było prawdziwe wyzwanie! I moja szansa. Dało mi to ogromną motywację do pracy. Byłem dumny z tego, że mogą coś tworzyć od początku. Podjąłem współpracę z kilkoma biura podróży, zaczęły do nas przyjeżdżać wycieczki. I zaczął się taki ruch, którego się nawet nie spodziewałem. Do budynku, który mieścił 30 osób przyjeżdżało nagle 100. Trzeba było dzielić grupy, wymyślać wciąż nowe atrakcje.

W Centrum Edukacji Ekologicznej spędził dwa lata. Po tym czasie, ówczesna szefowa Centrum Kultury i Bibliotek Agnieszka Żurek zaproponowała mu dodatkowo pracę w zarządzanej przez siebie placówce. Miał tam zostać osobą do prowadzenia imprez. Doświadczenie w tej dziedzinie już miał, prowadził bowiem wiele warsztatów dla dzieci. Spróbował, choć na początku, nie ukrywa, trochę stresu było. I tak został konferansjerem. I zaczął poznawać pracę również w domu kultury, która zaczęła go coraz bardziej fascynować.

– Ta praca to moja pasja – przyznaje dziś Marcin Ciszek. – W tej branży, albo się jest pasjonatem, albo nie ma się tu czego szukać. Jest to specyficzne zajęcie. Nie ma godzin pracy, takich od – do. Trzeba być wtedy, gdy inni mają wolne i potrzebują jakiejś rozrywki.

Prawdziwą pasję dyrektora Domu Kultury widać wtedy, gdy bierze mikrofon i wychodzi na scenę. Tam czuje się jak ryba w wodzie i nikt nawet nie pomyśli, że kiedyś mogło go to stresować.

Poza pracą Marcin Ciszek ma jednak jeszcze inne pasje. Najważniejszą z nich jest siatkówka, w którą gra wprawdzie amatorsko, ale z ogromnym zapałem. W Stobiernej, swojej rodzinnej miejscowości, założył nawet amatorską drużynę piłki siatkowej. Treningi są dla niego odskocznią od codziennych problemów i najlepszym lekarstwem na stres i zmęczenie. Jego pasją jest też turystyka – to hobby dzieli z żoną, z którą chętnie wyprawia się w góry. Zdobyli m.in. Rysy i Orlą Perć.

Katarzyna Sobieniewska – Pyłka

Fot. Archiwum Centrum Kultury i Bibliotek