Strona głowna » Gospodarka » Kto zapłaci podatek od deszczu?

Kto zapłaci podatek od deszczu?

Trwają prace nad podatkiem od deszczu, który dla rządu ma stanowić formę walki z suszą. Uszczupli on jednak budżet tysięcy właścicieli działek.

Centrum im. Adama Smitha, jak co roku wyliczyło, że w 2020 roku po 162 dniach przeciętny mieszkaniec naszego kraju przestaje pracować tylko i wyłącznie na uregulowanie swoich należności względem państwa. Mimo, że liczba dni już dziś wygląda znacząco, rząd pracuje nad wdrożeniem nowej daniny – tym razem będzie to tzw. podatek retencyjny. W ten nieco kontrowersyjny sposób rządzący chcą walczyć ze suszą.

Obecnie podatek od deszczu dotyczy właścicieli gruntów o powierzchni powyżej 35 arów, którzy wyłączyli 70 proc. terenu z powierzchni biologicznie czynnej poprzez zabudowę (budynkiem, tarasem, kostką brukową czy asfaltem). W obecnej formie podatek ten płacą zatem nieliczni, głównie właściciele fabryk, magazynów oraz centrów handlowych z parkingami zewnętrznymi.

W tym momencie rząd pracuje nad zmianami, które mają sprawić, aby ilość zobowiązanych do uiszczenia podatku znacząco wzrosła. Według obecnych przymiarek obejmie on także właścicieli gruntów o powierzchni co najmniej 6 arów, którzy zabudowali więcej niż 50 procent jej terenu. W praktyce oznacza to, że opłatą obciążeni będą tysiące właścicieli domów jednorodzinnych, a także wspólnoty oraz spółdzielnie mieszkaniowe.

Ile zapłacimy podatku od deszczu?

Opłata ma być uzależniona od stopnia, w jakim właścicielowi uda się magazynować deszczówkę na działce (np. w zbiorniku lub beczce). Najmniej podatek wyniesie 0,45 zł, najwięcej 1,50 zł za m² rocznie. Zatem właściciel 15 arowej działki, który nie jest w stanie wybudować zbiornika retencyjnego lub zatrzymać deszczówki w inny sposób, przy założeniu, że zabudował lub utwardził 10 arów swojej działki, zapłaci podatek od deszczu w wysokości 1500 zł na rok.

Samorządy biją na alarm, a podatnik zapłaci podwójnie…

Zgodnie z projektem ustawy do zbierania podatku zobligowane będą samorządy, które już dziś głośno protestują przeciwko nakładaniu na mieszkańców kolejnych obciążeń. Nie chcą brać aktywnego udziału w tym procederze uważając, że niezadowolenie społeczne odbije się na lokalnych włodarzach i radnych. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że samorządy wedle zamierzeń rządu miałyby pełnić rolę inkasenta opłaty. Znaczna część zebranych pieniędzy ma bowiem trafić do przedsiębiorstwa Wody Polskie, na którego konto w ten sposób może wpłynie nawet 135 milionów złotych.

Samorządy wystąpią w tej sprawie nie tylko w roli poborcy podatkowego, ale również płatnika. Będą one zobowiązane bowiem do solidarnego z mieszkańcami płacenia za tereny stanowiące mienie komunalne, w tym np. za szkoły czy domy kultury. Oznacza to w praktyce, że podatnik zapłaci podwójnie opłatę retencyjną, raz bezpośrednio za własną posiadłość, a drugi pośrednio za sprawą podatków, wpłacanych do miast i gmin, a które powinny zostać przeznaczone na rozwój infrastruktury.

Czy podatek to dobry sposób na walkę z suszą nie wiemy. Wiemy za to, że może powodować suszę w niektórych portfelach i znacząco zwiększy budżet przedsiębiorstwa państwowego Wody Polskie.

 

fot.: Giuliamar / Pixabay

0 0 głosów
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x