Strona głowna » Dębica » Praca w zespole to u nas podstawa

Praca w zespole to u nas podstawa

Z Jackiem Pawłowskim, rzecznikiem prasowym Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Dębicy o wypalaniu traw, specjalistycznej grupie ratowniczej i serialu „Strażacy” rozmawia Katarzyna Sobieniewska – Pyłka

– Wiosna już nie tylko w kalendarzu, ale pewnie też u strażaków. Jak okiem sięgnąć płoną trawy. Problem stary jak świat, ale pewnie wciąż uciążliwy, prawda?

– Rzeczywiście, każdego roku na wiosnę, szczególnie na przełomie marca i kwietnia, problem wypalania traw powraca. Szczególnie, gdy jest słoneczna pogoda. Odnotowujemy wtedy po kilkanaście wyjazdów dziennie. Taka tradycja, z która wciąż walczymy. Rolnicy w wypalaniu traw widzą pożytek, a jest wręcz przeciwnie. Powodują wyjaławianie gleby, śmierć zwierząt, sami się też narażają. Zdarzyło się kilka takich wypadków, że na skutek zmiennego wiatru, płonące trawy odcinały drogę odwrotu nie tylko ewentualnym podpalaczom, ale też strażakom. Znam taki przypadek, kiedy podczas gaszenia płonących traw zginął strażak z OSP.

– Czy strażacy mogą ukarać podpalaczy?

– Straż Pożarna nie jest typowym organem dochodzeniowo – śledczym, aczkolwiek możemy dawać mandaty kontrolujące, ale tylko podczas czynności kontrolująco – rozpoznawczych. Trudno jednak w momencie pożaru prowadzić taką kontrolę. Sprawami podpaleń zajmują się przede wszystkim organy ścigania takie jak policja.

– Strażacy jak wiemy, już od dawna nie tylko gaszą pożary, ale mają do wykonania wiele innych zadań. Strażacy z Dębicy na przykład tworzą specjalistyczna grupę ratowniczą, która ma m. In. wydobywać osoby zaginione w gruzowiskach.

– Na poziomie Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej zostały określone poszczególne rodzaje ratownictwa, m. in. Ratownictwo techniczne, wysokościowe, chemiczne,  wodne, nurkowe i poszukiwawczo – ratownicze. Na terenie każdego województwa musza pojawić się specjaliści z poszczególnych dziedzin. Komendzie Powiatowej w Dębicy została przydzielona specjalizacja poszukiwawczo – ratownicza. Będziemy przeszukiwać gruzowiska,  gdy dojdzie do katastrofy budowlanej, ale nie tylko. Zajmiemy się też poszukiwaniem osób zaginionych w lasach, w wodzie. Do prowadzenia tych wszystkich działań dysponować będziemy specjalistycznym sprzętem: noktowizorami, specjalnymi kamerami do pracy w nocy, kamerami wziernikowymi do pracy na gruzowiskach. Wcześniej jednak potrzebny jest szereg szkoleń, m. in. ze stabilizacji konstrukcji budowlanych, czy obsługi urządzeń nawigacyjnych. W tym roku dostajemy ponad stutysięczną dotacje od Komendanta Głównego na odpowiedni sprzęt. Część sprzętu kupiliśmy już w ubiegłym roku.

– Ile osób liczy specjalistyczna grupa? 

– Do pracy w specjalistycznej grupie szkoli się 28 strażaków, którzy będą pracować na trzy zmiany. Ta grupa nie jest jeszcze przeznaczona do wyjazdów. Zdobywanie uprawnień wciąż trwa.

– Czy na terenie powiatu dębickiego jest wiele zdarzeń, w których tak wyszkoleni strażacy będą pomocni?

– Zdecydowanie tak, szczególnie podczas poszukiwania osób zaginionych. Myślę, że w każdym powiecie naszego województwa jest co najmniej kilka takich przypadków w ciągu roku. Często takie osoby udaje się odnaleźć bez użycia sprzętu specjalistycznego, ale poszukiwania niektórych  trwają przez wiele dni, a jeśli nie ma się odpowiedniego sprzętu szukać można tylko w ciągu dnia, a nocą poszukiwania się przerywa. Z odpowiednim sprzętem można szukać przez całą dobę co ma szczególne znaczenie na przykład podczas poszukiwań małych dzieci.

– Od niedawna TVP emituje serial pt „Strażacy”, ogląda Pan?

– Oglądam

– I jak pan go skomentuje, tak naprawdę wygląda wasza praca? W tym serialu główna intryga, przynajmniej dotychczas, dotyczy pracy w zespole, współpracy pomiędzy strażakami, odpowiedzialności za druga osobę podczas akcji. Tak jest na co dzień także w tej jednostce?

– Sporo rzeczy jest jak najbardziej prawdziwych. Praca strażaka jest rzeczywiście trudna, niebezpieczna i nieprzewidywalna – dokładnie tak, jak pokazane zostało w serialu. Kiedy przychodzimy na służbę musimy się liczyć z tym, że w każdej chwili może się zdarzyć wyjazd, nie tylko do pożaru, ale do akcji z ratownictwa chemicznego, np. do wywróconej cysterny, czy do akcji wysokościowej, albo poniżej poziomu terenu, w wykopach. Nie jest jednak pewnie tak, jak w filmie, że codziennie mamy katastrofy, pożary i mnóstwo adrenaliny. Praca strażaka na co dzień to przede wszystkim szkolenia i zbieranie doświadczeń, by dobrze radzić sobie we wszystkich akcjach. I oczywiście jak najlepiej pracować w zespole, bo to jest podstawa naszej pracy. Rozporządzenie do bezpieczeństwa pracy podczas działań ratowniczych jednoznacznie to określa, że cała akcją kieruje dowódca, który do wszystkich działań wysyła co najmniej dwóch strażaków. Oni zawsze muszą być blisko siebie i razem wykonywać zlecone czynności ratownicze. Raczej nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że jeden z nich nagle się gdzieś oddala. Nie może być takiej sytuacji, że w terenie zagrożenia pracuje jeden strażak. U nas takiej sytuacji nigdy nie było. Nie zdarzyło się też,  żeby strażacy byli niezadowoleni ze współpracy jeden z drugim. To praca w której musimy liczyć jeden na drugiego.